07 czerwca, 2008
The morning found me miles away, with still a million things to say.
Ze Zbychem troszkę się pokłóciłem, ze względu na dzisiejsze wydanie cyklu. Przez niego właśnie tak późno robię aktualizację. Wyobraźcie sobie, że chciał zsabotować bloga i wrzucić piosenkę Mandaryny! Oczywiście po kilku chwilach dyskusji doszedł do swoich zmysłów (o ile to możliwe) i wybrał coś innego. Death in Vegas - Hands Around My Throat. Natomiast moja osoba w kąciku piosenki wszystkim znanej daje Patti Page - Doggie in the Window. Ultra cukierkowy utwór, który przez Bioshocka zawsze będzie mi się kojarzył z latającamy flakami ;) Dzień wolny. Nie ma to jak w pełni go poświęcić na przyjemne tracenie czasu mając pełną świadomość tego, że roboty związanej ze studiami jest co niemiara ;) Aha, co do wczoraj, powiem tylko tyle, że jednak zabawa bez alkoholu, o ile możliwa, jest cholernie nudna, szczególnie gdy trzeba oglądać ten sam film po raz setny. Tak więc dziś udało mi się pokończyć kilka rzeczy. Skończyłem czytać "Piknik na skraju drogi" Strugacckich, książka, która służyła za podstawę dla Andrieja Tarkowskiego, gdy realizował swoje dzieło "Stalker". Powiem tak, ze wszystkich mediów, które mają coś wspólnego z tą całą stalkerowską tematyką, najlepiej wypada film, potem książka, a na szarym końcu gra. No chyba, że wliczymy w to jeszcze mocno ambientowy i niezwykle nastrojowy album Lustmorda i Roberta Richa inspirowany filmem Tarkowskiego. Wtedy ta zacna muzyczka zajmuje pozycję gry, a Cień Czarnobyla spada na miejsce numer 4. Kolejną skończoną rzeczą to drugi sezon Dextera. Najlepszy. Obecnie. Serial. Telewizyjny. Podczas oglądania ostatnich 4 odcinków w zasadzie cały czas siedziałem na brzegu fotela obgryzając paznokcie zastanawiając się jak to wszystko się skończy. Jakieś siedemset osiemdziesiąt pięć razy lepszy od Prison Break. Teraz w pełni koncentruję się na mangowej wersji Ghost in the Shell i na opowiadaniach Poe'go.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz