26 września, 2011

Fallout. Retro? List miłosny? Recenzja?


Cholera wie. Gdy nabrałem ochoty napisać coś o Falloucie dla JRK's RPGs, miałem zamiar zrobić to w formie artykułu. Recenzja, myślałem, jest nie na miejscu, gdyż z tym tytułem się wychowałem. 

Był jednym z pierwszych erpegów, których doświadczyłem. Był to pierwszy tytuł, który przeraził mnie ogromem możliwości i nieliniowością. Często jak zahipnotyzowany patrzyłem na punkcik prezentujący mnie na mapie świata, bojącego się ruszyć z miejsca, ze strachu przed nieznanym. I z niepewności, dokąd powinienem się udać. Wielokrotnie zaczynałem i porzucałem tą grę. Czasem z powodu niezadowolenia z wyborów w rozwoju postaci (Falloutowi zawdzięczam znajomość ze słownictwem typu "budowa" czy "metagaming"), wyborów dotyczących konkretnego zadania czy miasta, a przede wszystkim ze względu na NPCów. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby Dogmeat i Ian przetrwali do końca. Nigdy mi się to nie udało. Grając uczciwie, to znaczy.

cdn. niżej.

22 września, 2011

New Star Soccer 5 - recenzja na gejm.net


Postanowiłem powalczyć o miejsce w redakcji Gejm.net. Na forum, gdzie odbywa się rekrutacja podesłałem recenzję New Star Soccer 5. Wyszedłem z założenia, że nawet, jeśli odmówią, fajnie będzie spróbować opisać coś, co nie jest RPGiem i przeznaczonego nie na blog. Wyszło niemal tysiąc słów, bo jestem mocno zawiedziony piątym nssesem. Seria ta na nowo rozpaliła we mnie emocje związane z symulowanym futbolem. Grając kilka lat temu w "trójkę" czułem się, jakbym pierwszy raz grał w Fifę '97, czy Actua Soccer. Innymi słowy, radowałem się jak dziecko na widok grzechotki. Część piąta to zdecydowany krok w tył; regres, przez który serce mi krwawi. Simon Read zamiast rozwijać to co było dobre w poprzednich wersjach, upraszcza je lub usuwa, w teorii po to, by zachęcić casuali do wypróbowania. Przypomina mi to sytuację z Ion Storm i sequelem do Deus Exa.

We wspomnianej recenzji piszę takie rzeczy, jak:

18 września, 2011

Negocjator.


Handlem się zajmowałem. Przez ostatnie pięć miesięcy szykowaliśmy mieszkanie pod wynajem, w końcu nadszedł dzień szukania klienteli. Od początku było wiadomo, że rodzice namaszczą mnie na ich przedstawiciela handlowego. Nie dopuszczałem tego do myśli przez grubo pięć miesięcy, ale ostatnie wydarzenia zmusiły mnie do zaakceptowania tego stanu rzeczy. Poniżej urzekająca historia nadająca się do Ewy Drzyzgi.

13 września, 2011

Ustka - Osobista nemezis i pożegnania.

Witam, witam wszystkich zainteresowanych. Zbliżcie się. Ok, nie przejmujcie się tym stosem drewna, po prostu siadnijcie se wokół niego. Może być brudnawo, wiem, nie przejmujcie się. Proszę usiąść, tak, jasne, po wszystkim będą kiełbaski, pamiętaliście żeby przynieść własne trunki? Dobra, pozwólcie mi tylko przejść. Tylko rzucę ten notatnik na stos, o tak, i możemy zaczynać. Co? Nie, dym nie będzie rakotwórczy. Chociaż wie pan, nie wiadomo z czego teraz ten papier robią. Proszę zakrywać nos i usta, jakby co. Eeej! Zbychu! Dawaj podpałkę!

Skończmy to wreszcie.


Dzień 12.

12 września, 2011

Ustka - dzikie fale i darcie ryja.

Jak pies, siedzę i pilnuję chałupy. Mateczka, zgodnie z obietnicą, poszła w miasto. Nadzoruję pracę robotników, a raczej jej brak. Mieli rozpocząć zamurowywanie od 7.30, jednakże do tej pory mnie nie odwiedzili. Przed chwilą złapałem ich herszta na klatce, powiedział: ludzi nie ma, cały pion jest do zrobienia, komplikacje są, wie pan jak to jest, nie wiem czy dziś do pana zdążymy. Bezproduktywnie siedzę zatem, czekając na roboli.

Dzień 10.

11 września, 2011

Ustka - kamienie i czarne zęby.


Żeby nie siedzieć w gruzie, poszedłem na spacer do Łazienek. W samo południe, gdy słońce grzało najmocniej, odbył się koncert chopinowski. Nie wiem, jak nazywał się pianista, ale kobieta siedząca koło mnie zażartowała, że rymuje się z penisem. Nigdy nie miałem cierpliwości do Chopina. Kojarzy mi się z przesadą, patriotyzmem na pokaz i językiem polskim. Jedyne pozytywne powiązania to Dzień Świra i Chopin. New Romantic (nigdy nie przyjdzie mi tego choćby przejrzeć, ale podobał mi się koncept). Powodem, dlaczego Chopina nie potrafię słuchać jest edukacja. Miałem posraną na punkcie patriotyzmu babę od polskiego, przez której nadmierny entuzjazm, mam niechęć do symboli naszej kultury. Wycieczka do Łazienek była zatem okazją do przełamania się.

Było lepiej niż zakładałem. Chopin był miły dla ucha, szczególnie Nokturny podpasowały. Nawet postanowiłem zdobyć składankę "Best of", czy "Golden Hits", gdy będzie okazja.

Dzień 8.

10 września, 2011

Deus Ex: Human Revolution i ja.



Lubię Deus Ex: Human Revolution.
Nawet nie wiecie, jaka to gigantyczna ulga móc napisać te słowa. Po Invisible War, mało kto spodziewał się powrotu tej serii i to w takim stylu. Oczywiście, Bunt Ludzkości nie jest bez wad. Pomysł, aby umieścić bossów, bez żadnej możliwości interakcji z nimi, prócz walki, jest równie dobry, co inwestowanie na giełdzie na podstawie horoskopu. Reakcje współpracowników Jensena na jego poczynania mogłyby być bardziej rozwinięte. I nie jestem fanem końcówki.
Ale możliwość ponownego zagubienia się w futurystycznym świecie globalnych konspiracji, który zachęca do eksperymentowania i czerpie garściami z legendarnego pierwowzoru, jest tak fantastycznym przeżyciem, że wady te bledną.
Dla JRK’s RPGs napisałem prawie 1500 słów o plusach i minusach nowego Deus Ex. Wczoraj doczekał się publikacji. Piszę takie rzeczy, jak:

09 września, 2011

Ustka - schematy i pasjans.

Wymiana rur w domu trwa. Oznacza to, że musiałem owinąć desktop folią, jak fan bondagu, żeby gruzu za dużo do niego nie nasypało. Polityka zatrudnionej do tego zadania firmy polega na tym, że wchodzą wszędzie. W tym samym czasie rozwalają łazienkę, pokoje i kuchnię. Nie ma się gdzie schować i nie ma czym się zająć w domu. Używając wymówki, że w przygotowywanym pod wynajem mieszkaniu trzeba posprzątać i stolik złożyć, wyrwałem się z domu, zostawiając matkę samą z robotnikami. Odpłaci mi tym samym w następnych dniach, bo wymiana rur/sprzątanie/zamurowywanie potrwa do wtorku. Największym cwaniactwem wykazała się moja siostra, która już w zeszłym tygodniu zaklepała wyjazd do ojca do Łodzi, na okres robót.

Wczoraj zabezpieczałem z matką mieszkanie, meble przesuwałem, dywany zwijałem, książki w szafkach upychałem. Rozpędziliśmy jednak i gdy do kolacji chcieliśmy usiąść, okazało się, że nie było na czym. Dzień rozpoczął się o szóstej rano. Szybkie śniadanie i foliowanie łóżek, następnie prysznic i chowanie środków higienicznych. Ekipa wpadła o wpół do ósmej i zaczęła się rozkładać. To znak dla mnie, pomyślałem. Zabrałem torbę, klucze do drugiego mieszkania i ulotniłem się, życząc mamie miłego dnia. Update z kradzionych internetów zatem!

Kontynuując opowieść o Ustce...

Dzień 6.

05 września, 2011

Ustka - deszcz i las uderzają w nas.

Gdy wróciłem od fryzjera, matka spojrzała na mnie z obrzydzeniem. No co on z siebie zrobił?! - rozległo się po domu. Potem zapytała, czy fryzjer, u którego byłem, ma w ofercie oszpecanie, czy też zrobił to specjalnie dla mnie? I wszystko dlatego, bo zażyczyłem sobie skrócenia włosów o połowę. Nawet pogadankę miałem, że nie jestem już taki młody, włosy będą mi rosnąć może jeszcze z dziesięć lat, a potem łysinka. Cała rodzina czepia się i wywiera naciski na mnie z powodu włosów. Mam się czuć zaszczuty z powodu owłosienia? Przecież to niedorzeczne. Najwyraźniej Adam Jensen w zwiastunie nowego Deus Ex miał rację. "If you want to make enemies, try to change something."

No, ale kontynuując.

Dzień 5.

01 września, 2011

Ustka - piwko naprzeciwko.

Kolejny dzień walki z systemem. Zezwalanie na to, żeby robił ze mną co zechce, dokładnie mówiąc. Przed wyjazdem do Ustki dostałem info od swojego dziekanatu, że kierowniczka studiów nie poinformowała studentów o obowiązku wyboru dodatkowego wykładu na zeszły semestr. Za ten przedmiot przysługują dwa punkty ECTS. I tych dwóch punktów, jak się okazuje, brakuje wszystkim studentom na moim roku. Nawet tym, którzy zdążyli już się obronić. 

Sprawę olałem, bo magisterka, wakacje etc. Teraz wróciłem do kwestii. Przejrzałem dyskusję na forum mojego kierunku, niektórzy rzucali kurwami tu i ówdzie, zapowiadali, że spalą tą głupią budę i z postów wynikało, że planowali ukrzyżować rządzącą nami panią magister. Widziałem się z nią dzisiaj, więc raczej do tego nie doszło. Chyba, że jest bardziej wytrzymała niż Jezus. Poszła nam na rękę, szczęśliwie. Zaliczenie dodatkowego przedmiotu, który wybrała za nas, polegało na napisaniu eseju na dowolny temat związany z migracjami, 3 - 5 stron. Banał. Jednakże jest to kolejne ustępstwo społeczeństwa wobec błędu systemu. Pozwalamy, żeby rząd deregulował OFE, okradając nas z oszczędności; żeby spekulanci podnosili kurs franka, przez co spłacić kredytu się nie da; nie panikujemy, gdy w debacie telewizyjnej uczestniczy tylko dwóch przedstawicieli partii, w dodatku będących w koalicji rządzącej; a teraz to. Nie powinniśmy się na to godzić, nie w demokracji. Tu trzeba rewolty.
  
Ale wracając do wakacji.

Dzień 4.