30 stycznia, 2011

Nieregularny łącznik #8


Nienawidzę swojego życia. Szczęśliwie, za każdym razem, kiedy nachodzą mnie tego typu myśli, piwo jest w pobliżu.

Ta, zatem zacznijmy od czegoś co mi umknęło w zeszłym tygodniu. 

23 stycznia, 2011

Nieregularny łącznik #7

Czytanie jak student narzeka na sesje, egzaminy i na to, że musi się uczyć jest jak wbijanie sobie pręta w czaszkę. Jasne, umysł zyskuje nowe, jedyne w swoim rodzaju doznania, ale jednocześnie mózg zaczyna wyciekać nosem. Daruję sobie zatem ową studencką paplaninę. 

W przerwach między napychaniem się wiedzą, z którą skorzystam raz, na egzaminie, po czym już nigdy w życiu mi się nie przyda, uzależniłem się od Starej Republiki. Wpierw zauroczył mnie komiks (jeden z niewielu tytułów w świecie Gwiezdnych Wojen, który jest cokolwiek wart), potem soundtrack Jeremy'ego Soule'a z KotORa, który zaczął mi przygrywać podczas czytania, a teraz ponownie gry BioWare i Obsidianu. Piszę "ponownie", bo wracam do nich raz na jakiś czas od kiedy miały premierę.

Polecam, wszystko, jednocześnie jak się da. Tylko mody poinstalujcie, szczególnie te umożliwiające odpalenie KotORów w wysokich rozdziałkach.

Ale wracając do łącznika.

16 stycznia, 2011

Nieregularny łącznik #6



Czas na kolejny fantastyczny niedzielny wieczór spędzony przed internetem. Kiedyś wspominałem o tym, że z całego tygodnia najbardziej nienawidzę środy, to się nie zmieniło. Jednakże teraz, od kiedy nie pracuję, niedziela stała się moim ulubieńcem. Zniknął stres, który wywoływał zbliżający się poniedziałek, a wraz z nim potrzeba wstawania o poranku. Luksus, jednym słowem.

Wróćmy jednak do rzeczy ważnych.

13 stycznia, 2011

Substancja szara.


Nie, serio. To nie jest krzywdzące tłumaczenie. Sprawdźcie na Wikipedii. Gray Matter to nowa gra autorstwa Jane Jensen. Nie kojarzycie nazwiska, wiem. Wszak jej ostatnią „poważną” grą był Gabriel Knight 3 z 1999 roku.

09 stycznia, 2011

Nieregularny łącznik #5

Nowy rok się rozkręca. Poza korzystaniem z uroków bezrobocia, czas tracę na granie po nocach, słuchaniu muzyki i oglądaniu filmów/seriali. Jak w liceum. Jedna różnica – w liceum nauka nie stanowiła problemu. Wtedy, idąc za myślami Heideggera o subiektywności umysłu, wybierałem tę rzeczywistość, w której pracy domowej nie ma. Pomimo tego, iż ciało nauczycielskie nie podzielało mojej wizji świata, szkołę ukończyłem. Na studiach takich luksusów nie ma, chyba że studiuje się filozofię na bardzo postępowym wydziale. Innymi słowy, muszę się uczyć, bo sesja niedługo.

03 stycznia, 2011

Niespójne ględzenie na początek roku.

Styczeń powitałem w odbycie Polski, otoczony scenerią rodem z mokrego snu entuzjasty zimy nuklearnej. Chociaż nie, jestem niesprawiedliwy. Pruszków to nie odbyt, co najwyżej jest zagłębieniem pod pachą na ciele naszego kraju.