29 marca, 2009

Sens życia?

W tym wielkim, złożonym świecie, każdy z nas jest masowym mordercą. W ciągu naszego życia zabijamy wiele rzeczy. Niektóre metaforycznie, jak na przykład twarz Paris Hilton zabija moją erekcję. 
Niektóre jednak dosłownie. 
Niektóre z zabijanych przez nas istnień są mikroskopijne, niektóre ogromne i owinięte w futro, ale fakt pozostaje faktem. Z naszej ręki giną nawet takie stworzenia, które coś czują i mają świadomość.

Ludziom zazwyczaj nie przeszkadza to w prowadzeniu codziennych czynności, choć zdarzają się osobnicy, którzy udręczeni poczuciem winy zaczynają wierzyć, że pewnego dnia będzie miało miejsce jakieś zdarzenie katastroficzne, niszczące naszą cywilizację, w ramach kary za nasz morderczy tryb życia. 
Tego typu jednostki są znani jako heroldzi zagłady i za każdym razem, kiedy spotyka się ich na ulicy to proszą o 2 złote na winko, w przerwach między turlaniem się po kartonowych pudełkach we własnym gównie. 
Zawsze jak się na nich spogląda to człowieka przechodzą ciarki i natychmiast odwraca wzrok. Czemu? Bo oni znają prawdę o tobie. Wiedzą, że jesteś mordercą! Pogarda nie jest jedyną rzeczą, jaką się czuje na widok menela. Strach również tutaj jest czynnikiem. Strach, że zobaczy się prawdę o sobie w ich oczach.

Dlatego też niektórzy zabijają meneli. Tak, to też się zdarza. Czasem zabijają meneli, bo są pod wpływem, a czasem jest to akt wynikający z głębokich, filozoficznych przemyśleń, zrodzonych w trakcie wielu nieprzespanych nocy. I możliwe, że trochę wódki. 
Nie mówię, że *powinno* się zabijać meneli, mówię jedynie, że *tak czy inaczej* w życiu się zabija. Tak to już jest. Trzeba sobie z tym poradzić.

Muzyka na dziś.

Zbigniew oferuje przesłuchanie utworu "A Place To Hide" zespołu White Lies. Całkiem przyjemne popłuczyny po Joy Division.
Ja natomiast załadowałem na wrzutę "Sweet Charity" nieistniejącego już projektu Mike'a Pattona "Mr. Bungle".

Brak komentarzy: