30 sierpnia, 2009

Hiatus.

Nie potrafię myśleć o niczym innym jak o tym, że jutro wyruszam w kraj i będę z dala od internetu przez dwa tygodnie. Kompletnie wypalony i pozbawiony chęci do życia, patrzę na następne dni z nadzieją, że wrócę przepełniony świeżością (coś w stylu cytrynowej świeżości Cilit Bang). W związku z tym wyjazdem postanowiłem pokończyć parę rzeczy. Doczytałem "Nowy wspaniały świat" Huxleya i "From Hell" duetu Moore/Campbell,

"Nowy wspaniały świat" każdy porównuje z "1984" Orwella, co w sumie dziwnym nie jest, bo to dwie najpopularniejsze książki o antyutopiach. Orwell ciekawiej pisze, jednak Huxley lepiej przewidział przyszłość społeczeństwa. W "1984" mamy świat rządzony strachem, bólem i cierpieniem. Mamy policję wszechobecną, kontrolę myśli, tortury i całkowite zdeptanie wolnego człowieka. "Nowy wspaniały świat" ukazuje cywilizację opartą na radości. Wszyscy są szczęśliwi, jednak ceną tego jest brak religii, sztuki i indywidualności. Orwell przedstawia świat, w którym rządzący ukrywają przed nami prawdę, Huxley natomiast ukazuje społeczeństwo, które nie jest prawdą zainteresowane, gdzie ludzie nie myślą o niczym innym jak o swoich przyjemnościach, które mogą spełnić natychmiast, przez co głupieją i zaczynają koncentrować się na rzeczach trywialnych. Cholernie aktualna rzecz, godna polecenia wszystkim.

"From Hell" to klasa sama w sobie. Niezwykły komiks, który jednak nie spodoba się wszystkim (np. fanom X-Menów). Czarno-biały, z niecodziennym, wręcz odpychającym stylem, oparty głównie na dialogach, w których, ze względu na użycie slangu brytyjskiego, jak i na ogromną liczbę odniesień do masonerii, różnych bóstw i miejsc w Londynie, łatwo się pogubić. Postacie tam występujące nie mając nic wspólnego z "bohaterstwem". Wszystkie są wręcz jedynie tłem dla "Kuby Rozpruwacza", przedstawionego zresztą bardzo ludzko. Nic dziwnego, że zanim Hollywood zabrało się za ekranizację to mnóstwo rzeczy musiało uprościć, poucinać i pozmieniać. Tak czy inaczej, polecam.

W podróż zabieram ze sobą "Lęk i odrazę w Las Vegas" Huntera Thompsona. Ci bardziej światli wiedzą zapewne, że na podstawie książki tej powstał rewelacyjny film mistrza Gilliama - "Las Vegas Parano". Zobaczymy, czy od słów spisanych przez Thompsona będzie bić ta sama psychodeliczna atmosfera, co od klatek w adaptacji jednego z członków grupy Monty Python.

No i Santany utwór "Soul Sacrifice" oraz kawałek z nowego albumu Isis - "Hall of the Dead" w strefie brzdąknięć znaleźć można.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Miłego odpoczynku. (: