28 sierpnia, 2009

Rant.

Wczoraj byłem na lotnisku. Nie jest to wyjątkowe wydarzenie, wiem, lecz ostatnio staram się unikać mocnych wrażeń, ze względu na wspomniane problemy z utrzymaniem nerwów na wodzy. Co do tego, informuję, iż wszystko pozałatwiane i będę mógł udać się na wypoczynek z umysłem wypełnionym wiadrami spokoju.

Wracając do lotniska, nie wiem jak jest za granicą, bo aż taki światowy nie jestem, ale Okęcie jest do dupy. Dojazd samochodem osobowym to jak wyprawa do Labiryntu Minotaura bez nici Ariadny. Krążysz po wiaduktach, uliczkach, wracasz się, pytasz o pomoc miejscową ludność, a i tak masz problemy ze znalezieniem odpowiedniej drogi, bo wcale nie jest oznakowana. I jeszcze te korki. W sumie koło 50 minut na takiej zabawie straciłem.

Na samym Okęciu natomiast ceny są zabójcze. Kanapeczka - 12 zł, Cola 0,5 l. - 7 zł, a największy hicior to mała butelka wody - 5,50 (i to w dodatku Kropla Beskidu). Musiałbym chyba pracować w kopalni węgla, zostać przysypanym przez niestabilny szyb, przez tydzień sam się odkopywać żyjąc tylko na swoim moczu, żeby się zgodzić tyle płacić.

I jeszcze sobie życzą pieniądze za wejście na taras widokowy, z którego gówno widać. Gdybym miał świadomość, że te pieniądze idą na dobry użytek, to może obeszłoby się bez bulwersacji , no ale skorzystałem z kibla, a tam ujrzałem standardy z szaletów miejskich. W jednej kabinie klapa była całkowicie oderwana, w drugiej nie było papieru do podcierania. I deska była oszczana. Ech, nic tylko załamać ręce.

Z innej beczki: Jeśli szukacie dobrego serialu s-f to rzućcie w cholerę Battlestar Galacticę i kolejne Stargate'y (swoją drogą tak bardzo doją tą krowę, że chyba zaraz wymiona jej odpadną). Bierzcie Firefly, nie oglądając się za siebie. Fakt, potrzebuje czasu, żeby się rozkręcić, i do openingu trzeba się przyzwyczaić/nauczyć się szybko go przeskoczyć jeśli nie jest się fanem country, ale od odcinka numer 5 staje się naprawdę znakomity. Postacie, dialogi i zwroty akcji nieraz wprawią wasze mięśnie jarzmowe w ruch. Zdecydowanie jeden z najlepszych seriali s-f, ocierający się o perfekcyjność Cowboy Bebop.

A po serialu warto się zająć filmem "Serenity", który jest kontynuacją Firefly.

Brak komentarzy: