25 sierpnia, 2009

To be kurwa or not to be.

Zestresowany jak cholera, w chwili obecnej, gdyż w pracy muszę pozałatwiać wszystkie swoje sprawy przed urlopem, żeby mi potem nie zawracali tyłka na wyjeździe, jak i żeby zachować szanse na awans. Jednocześnie wieczorem muszę pojechać w kilka miejsc w Warszawie, bo paru znajomym powypadało parę rzeczy (dosłownie), a nie mogą osobiście ich odebrać. No i jeszcze na wyjazd w czasie tego urlopu nie mam zaklepanych biletów.

Jeśli doda się do tego syf i brak komfortu w domu spowodowany wymianą instalacji gazowej oraz to, że złapała mnie blokada pisarska i niemoc w zaprogramowaniu w RPG Makerze pewnych banalności to zsumuje się to na taką ilość stresu, że ręce latają mi same, bez kofeiny. W dodatku co chwila rzucam kurwami i wszyscy mnie denerwują.

Poza tym zauważyłem, że zaczynam gadać jak typowy polski urzędas i stosować słownictwo w pracy jak typowy polak, gdy siądzie za kierownicę.

Potrzebuję odpocząć. Bo teraz jestem jak Miauczyński w "Dniu Świra".

Brak komentarzy: