11 sierpnia, 2009

Klawiszologia.

Dziś odkryłem, że jeśli się będzie patrzeć w klawiaturę wystarczająco długo to będzie się świadkiem ciekawego zjawiska. Wpatrywałem się w te pozbawione choćby cienia inspiracji klawisze całe godziny, gdy nagle samowolnie opuściły swoje rodzinne gniazda, zebrały się w kółeczku i zaczęły tańczyć. Niektóre ograniczyły się jedynie do spoglądania na mnie i machania małymi rączkami. Najważniejsze klawisze za to przemówiły.

Spacja w szczególności miała sporo do powiedzenia, głównie zażalenia na to jak ją traktuje. Ponoć zbyt często i zbyt mocno w nią uderzam, gdy piszę. Łapałem się sztuczek dyplomatycznych i próbowałem jej wyjaśnić, że to w sumie mała cena za fakt, że znajduje się pomiędzy tak seksownymi i dobrze wyposażonymi Altami, które zawsze są chętne do akcji.
Po chwili Enter storpedował moje wysiłki dołączając się do Spacji w narzekaniu, mówiąc, że nie jest kawałkiem mięsa do rozrobienia i nie trzeba w niego tak tłuc. Zarzucił również, że zbyt często Esc i Backspace ratują mi tyłek, gdy wpadnę w jakieś tarapaty słowne.

Podsumowując, był to dosyć osobliwy dzień.

Obwiniam za to wczorajsze mieszanie miodu pitnego z piwem.

Ale już myślę trzeźwo.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

człowieku, co Ty bierzesz? też chcę! :D

Grimm pisze...

To tylko połączenie kilku składników: nuda w pracy, ucieczka w abstrakcję spowodowana nieumiejętnością ciekawego opisania co się robiło w ciągu dnia i mieszanie poprzedniego wieczora wspomnianych trunków :)