05 sierpnia, 2009

Próbując złapać wielką rybę.

Mam jeden z tych dni, gdzie blask bijący od monitora tak mnie fascynuje, że żadna myśl ciekawa nie jest w stanie zawitać do mojej głowy. Używając pomysłów wielce aktywnego ostatnimi czasy Davida Lyncha (teledysk do piosenki Moby'ego, wydanie płyty zespołu Fox Bat Strategy, uruchomienie David Lynch Foundation, wygłaszanie wykładów dotyczących medytacji w całej Ameryce, założenie kanału na Twitterze), ujmę to w ten sposób:

Czasem morze wygląda wspaniale. Jest przeźroczyste, dając podgląd na wszelkie życie morskie, a w szczególności na wielkie ryby żyjące w głębinach. Wszystko wówczas jest proste i jasne, wręcz oczywiste. To są tak zwane dobre dni.

Natomiast niekiedy trafi się dzień taki jak dziś, gdzie morze jest tak mętne i nieczyste, że zoofil porównałby je do spermy słonia.

Brak komentarzy: