27 lipca, 2008

Otchłań.

Moje życie jest puste. Kompletnie. Z każdym kolejnym wpisem, gdy nie mam nic do napisania, uświadamiam to sobie coraz bardziej. Miałem takie ambicje, chciałem osiągnąć wszystko, a jak na razie siedzę w domu na tyłku i nie robię nic.
Niby jeszcze mam czas by stać się sławnym reżyserem, uzdolnionym scenarzystą, najlepiej sprzedającym się pisarzem na świecie lub też gwiazdą porno, ale nic nie robię by spełnić te marzenia. Powiem więcej, zaczynam nawet myśleć, że nigdy się one nie ziszczą. Można powiedzieć, że taka rola marzeń, jednak ja zawsze myślałem, że te sny o potędze, pieniądzach i sławie są do spełnienia.
Teraz natomiast coraz bardziej zdaję sobie sprawę z tego, że moje życie będzie takie samo jak życia milionów innych. Będę zwykłym, nudnym biurokratą, którego niegdyś górnolotne ambicje zostały zredukowane jedynie do chęci utrzymania swego stołka. Mam 23 lata i zero osiągnięć w jakiejkolwiek dziedzinie.
Chyba, żeby liczyć jakiś żałosny dokument potwierdzający, że przez 3 lata moi rodzice topili pieniądze w nic nie wartą szkołę prywatną, o jednej z najgorszych reputacji w całym kraju a.k.a licencjat europeistyki.
Poza tym jest cholernie gorąco, czego nie znoszę :) aha, pamiętacie jak psioczyłem na Mass Effect z miesiąc temu? Moje obawy okazały się prawdą. Pod względem RPGowym gra jest żałosna. Na szczęście Mass Effect jest również całkiem udanym taktycznym shooterem z rozwojem postaci i z ogromnym światem do zwiedzania. No i klimaty wyjęte wprost z Gwiezdnych Wojen również robią swoje, inplus dla mnie przynajmniej. Jak na razie mam za sobą mniej więcej ćwiartkę gry za sobą, z tego co przeżyłem, nowy twór BioWare jest godny polecenia.

Muzycznie dziś sprawa wygląda następująco:
Zabytek z 1965 - Sonny & Cher - I Got You Babe. Bo widziałem ostatnio znowu Dzień Świstaka z Billem Murray'em ;)
i utwór z drugiego albumu Franz Ferdinandów - Walk Away. To będzie rok 2005 chyba.

Brak komentarzy: