Legacy of Kain: Soul Reaver
Ponownie rok 1999 i ponownie kompletnie zapomniana gra.
Legacy of Kain : Soul Reaver jest drugą częścią epickiej sagi rozpoczętej przez "Blood Omen: Legacy of Kain" (w 1996 r.) a zakończonej przez "Legacy of Kain: Defiance" (w 2003 r.), która rozgrywa się w krainie Nosgoth.
W "Blood Omen" kierowało się szlachcicem o imieniu Kain, który ginie w pierwszym etapie, a następnie odradza się jako wampir, by dokonać zemsty na swych oprawcach. Niedługo potem okazuje się, że jest wybrańcem, od którego decyzji zależy przyszłość Nosgoth.
W intro do Soul Reaver, czyli jakieś 500 lat po tych wydarzeniach, okazuje się, że Kain wybrał to "złe" zakończenie. Cały świat jest pogrążony w chaosie, wampiry polują i zarzynają ludzi jak bydło, a Kain jest czczony niczym bóg. Wampiry w między czasie zaczęły ewoluować, coraz mniej przypominały ludzkie istoty. Kain zawsze był na czele ewolucji, jako pierwszy otrzymywał jej dary, a reszta podążała za nim. Aż w końcu Razielowi - głównemu bohaterowi Soul Reaver - wyrastają skrzydła, tym samym prześciga swojego pana, władcę i stwórcę. Kain, wkurzony mocno, niszczy mu skrzydła i skazuje Raziela na śmierć w Jeziorze Umarłych (w świecie Nosgoth woda pali skórę wampira niczym kwas jakiś).
Raziel, o dziwo nie zginął. Palił się przez tysiąc lat, mocno się zatem zmienił, ale przeżył. A może nie? Może to istota, która każe się nazywać "Starym Bogiem", i która wysyła Raziela na misję wybicia wampirów by porządek, radość, harmonia i w ogóle zajebiście wielka tęcza powróciły do Nosgoth, ocaliła go przed śmiercią?
Tak czy owak, ruszamy się mścić ;)
Fabuła i dialogi to zdecydowanie najsilniejsze punkty Soul Reaver, zresztą cała seria Legacy of Kain w tych dziedzinach jest mistrzowska. Grafika na dzisiejsze standardy jest żałośnie słaba, ale 9 lat temu to było coś. Pomimo braków fajerwerków graficznych, świat w jakim przyjdzie nam zwiedzać nadal jest imponujący. Wszędzie czuć gnicie i powolny rozkład, ruiny zajmują miejsce miast, gęsta mgła przysłania niebo, a mieszkańcy Nosgoth, z dostojnych wampirów, zostali zredukowani do stworów, spłodzonych wprost z najciemniejszych i najobrzydliwszych zakątków ludzkiego umysłu. Widać "ewolucja" trwała krótko, szybko zmieniając się w "dewolucję".
Raziel, jako, że już umarł i to nie raz, jest nieśmiertelny. Jednak, żeby utrzymać manifestację swojej osoby w świecie fizycznym, musi pożerać dusze pokonanych wrogów. Jeśli mu się w tym nie powiedzie, albo po prostu zbyt mocno dostanie po mordzie to "zginie" i przeniesie się do świata duchów, tam musi się najeść energią duchową i znaleźć portal, by wrócić do fizycznego świata. Dusze "bossów" natomiast, dają Razielowi nowe umiejętności, jak przechodzenie przez kraty czy inne bajery.
^ to z tymi dwoma światami było absolutnym novum w grach. Jak zwykle polecam, całą serię oczywiście, bo zarówno Soul Reaver i Soul Reaver 2 zakończyły się wielkimi tablicami z napisem "to be continued" :) Pikczers:
I na tym kończę Retrogaming :) Muzyka na dziś:
Animal Collective - Banshee Beat; od Zbigniewa.
B.B King - The Thrill Is Gone
Wracając do blogowej części strony: Wyleczyłem się z choroby, co jest in plus. Jednak nadal nuda i kompletny brak pomysłów na przyszłość powoduje, iż mój umysł jest tak samo zaćmiony jak podczas przeziębienia. Co więcej, niech Bóg ma mnie w opiece, zacząłem zastanawiać się nad ogólnym sensem istnienia, nad strukturą wszechświata i co może czekać człowieka po śmierci. Mam zdecydowanie za dużo czasu wolnego. aha, Call of Duty 4 rozwala, nawet jeśli nie jest się fanem fps-ów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz