06 lipca, 2009

Ciężkie powieki.

Ciężki dzień w pracy. Głównie dlatego, bo z pociągu prosto do biura wpadłem. I jeszcze mnie przewiało, czego efektem jest lekkie przeziębienie. A może to przez dietę zimnobrowarową?
Ech, weekendy są za krótkie.

W końcu chuj strzelił Prodigy, bo nie otrzymałem wolnego w pracy na dzień dzisiejszy, a oni w środku nocy postanowili pobrzdąkać. Reszta była fajna, ale na samą myśl o tych 60000 ludziach, z którymi się tam przepychałem robię się zmęczony. I spocony. Nogi mnie bolą. Mam nadzieje, że to przez niewygodną pozycję w pociągu, a nie rak.

Dziś w planie: typowa praca urzędasa. Udawać, że się pracuje nad papierami. Porządkowanie biurka. Segregacja pism. Długie "posiedzenia" i częste wyjścia do bufetu. Żeby tylko przetrwać do 16.

Może później inspiracja ugryzie mnie w tyłek, teraz muszę się ocucić, co łatwe nie będzie. Podejrzewam, że czarna kawa, red bull, guarana, kokaina i całe wiadra pseudoefedryny razem wymiksowane chyba nie będą wstanie podnieść moich powiek wystarczająco, bym coś produktywnego zaczął robić.

Brak komentarzy: