29 lipca, 2009

Środa. Znowu.

Dzień zaczął się jak zwykle. Kolejny senny poranek zapowiadający bezcelowe siedzenie w pracy. Takich dni w życiu jest mnóstwo, niestety. Można wręcz powiedzieć, że właśnie z nich składają się mijające nam lata.

Hasło "carpe diem" brzmi ładnie, ale z przykrością stwierdzam, że za cholerę nie da się go zastosować do codzienności.
Horacy ewidentnie nie miał problemu "jak mam chwytać taki dzień jak środę?", gdyby miał to pewnie jakąś adnotację do swojej poezji by zrobił. Sam jestem najwyraźniej za głupi, żeby znaleźć satysfakcjonującą odpowiedź. Może wam się uda.

Z mniej filozoficznych spraw:

Nowy Harry Potter kopię rzyć. Naprawdę. ZNACZNIE lepszy od Terminatora, Star Treka i Transformersów 2. Efekty, fabuła, aktorstwo, muzyka, wszystko stoi na znakomitym poziomie. Obok "Więźnia Azkabanu" to imho najlepszy film z "Potterem" w tytule.

Choć należy pamiętać, że książek z tej serii póki co nie dotykam, więc moje doświadczenia z czterookim satanistą ogranicza się do ekranizacji.

Kontynuując, "Anioły i Demony". Gdyby nie fakt, że towarzyszył mi przez cały seans alkohol, to byłbym ostro zdenerwowany, że ponad dwie godziny poświęciłem na ten bełkot. A tak to miałem niezły ubaw z całej masy nonsensów, kretynizmów i użytych deus ex machina jakie pojawiały się w czasie oglądania. Chyba tylko muzyka Zimmera jest tu znośna. I może scenografia.

"Next" z Cagem. Oto mamy kolejny żałosny film s-f, gdzie pan Nicolas ma gówno zamiast włosów. Strata czasu ekipy filmowej, strata czasu dla widza i marnotrawstwo rewelacyjnego opowiadania Philipa K. Dicka "Złotoskóry", które za chuja nie jest podobne do tego szajsu, który reklamowany jest jako jego adaptacja.

Ponadto, "Krainy Podmroku" ukończone. Naprawdę czuć, że autorzy tego zbioru opowiadań to zapaleni gracze DnD. Czytając aż się widzi rzucanie kośćmi.
Pierwsze opowiadanie - o młodości Drizzta i jego ojcu - takie sobie, drugie, od pana Greenwooda, usypia po stronie, trzecie - o młodości niejakiej Liriel (też chyba jest ważną postacią w świecie Forgotten Realms) średnie, czwarte - typowy dungeon crawler - całkiem ok, i na koniec dość przyjemna i zabawna historyjka o niejakim Volo i jego wyprawie do Podmroku.

Ogólnie, ujdzie. Chyba, że na słowo "drow" albo "Drizzt" ma się odruch wymiotny.

Brak komentarzy: