Taaa. Nie spodziewałem się tego, że pociągnę sieciowy dzienniczek tak długo. Szczególnie taki oparty na moim niezbyt kreatywnym pierdzeniu na swoje życie ;)
Patrząc wstecz zdaję sobie sprawę z tego, że zawiodłem na całej linii, bo celem z początku było stworzenie strony humorystycznej, z linkami do innych rur internetowych, filmów etc. Wyszło na kolejny emo-bloghhh z mnóstwem beznadziejnych narzekań, dramatów i pijackich opowieści.
Well, shit.
Z rzeczy kompletnie trywialnych:
Czy wiesz, że...
-Wpis o treści narzekającej na życie/pracę występuje średnio dwa razy na miesiąc?
-W ciągu tego roku zmieniłem pracę trzy razy?
-W ciągu tego roku zmieniłem uczelnię dwa razy?
-Zbigniew, za wyjątkiem początkowych wpisów, nie udziela się prawie wcale, za wyjątkiem polecania muzyki? (Aczkolwiek zwala to na barki lenistwa oraz na częściową niechęć do mnie)
-Zostałem opieprzony przez dwie znajome osoby za prowadzenie bloga? (nie za wpisy, ale za sam fakt, że go prowadzę)
-Czas jaki poświęciłem na wpisy to ledwie 1/12 czasu powstawania Duke Nukem Forever?
-Od momentu powstania bloga, dostarczyłem na świat 6 recenzji na JRK's RPGs?
-Zarabiam 2 razy mniej od moich współpracowników w firmie?
-Rysowałbym komiksy do wpisów, gdyby nie fakt, że ręka mi się trzęsie jak staremu alkoholikowi, na samą myśl o uruchomieniu painta?
-Pomysł na zrobienie własnej gry chodził mi po głowie od lat, ale ze względu na moje żałosne umiejętności programowania, jedyne co potrafiłem z siebie wydobyć jest "Czeluść"?
Ponadto, w muzycznym kąciku, ze względu na tak doniosłą okazję, mamy:
- "The Strangers" St. Vincent aka Annie Clark , od Zbigniewa. (jedna z najbardziej zaskakujących produkcji w tym roku. O! Właśnie się udzieliłem - Zbigniew.)
- "In The Midnight Hour" Wilsona Picketta, ode mnie.
Jutro kolejne święto, tym razem na JRK's RPGs.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz