23 marca, 2011

Gemini Rue.



Wspominałem już o tej grze, dając linki do zwiastunów dwóch i strony Wadget Eye Games, na której Gemini Rue można zakupić. Teraz trochę o tym, dlaczego warto wydać pieniądze na studencki tytuł, zrobiony w darmowym narzędziu przygodówkowym AGS.

Delta Six, jeden z dwóch głównych bohaterów gry, obudził się przywiązany do krzesła, rodem z dentystycznego koszmaru. Stało nad nim trzech panów w doktorskich kitlach. Niezbyt odpowiadał im fakt, że znów próbował uciec, ale ze spokojem w głosie, zapewnili, że wszystko jest w porządku. Nagle z głośników zawieszonych po kątach komunikat padł: „Za 60 sekund nastąpi wymazanie pamięci”. Została ledwie minuta Delcie Six na ocalenie swojej świadomości. Pocił się, rzucał, efektów jednak nie było. Gdy odliczanie dobiegło końca, maszyneria ruszyła. Delta Six znów stracił pamięć.

Po tym efektownym wstępie przenosimy się do drugiego bohatera, którym przyjdzie nam kierować – byłego zabójcę, obecnie współpracującego z policją – Azriela Odina. Poznajemy go w momencie, gdy deszcz spływa po jego prochowcu, w scenerii wyjętej wprost z Blade Runnera, czekając na swój „kontakt”.

Przyszłość maluje się w ciemnych barwach” - pomyślałem, gdy otwierająca sekwencja Gemini Rue dobiegła końca.

Część Azriela kojarzy mi się z Blade Runnerem (grą, choć filmem też), rozgrywa się w dystopii, której nigdy nie opuszcza deszcz, gdzie atmosfera jest ciężka, a gangi rządzą ulicą. Większość zagadek rozwiązujemy za pomocą podręcznego komunikatora, który służy nie tylko jako międzyplanetarna komórka, ale również jako notatnik i zbiór wskazówek (jak KIA w BR).

Z drugiej strony, część, w której wcielamy się w Deltę Six, nasycona jest paranoją przypominającą Memento. Krążą wokół nas wredni manipulatorzy, znajdujemy kartki, które zachęcają nas do nieufania nikomu, niby jesteśmy w kompleksie rehabilitacyjnym, ale gdzie są doktorzy? Dlaczego pacjenci muszą dbać o stan techniczny centrum? Gdzie obsługa?
Mnóstwo pytań bez odpowiedzi, wszędzie podejrzenia.

Ścieżki prowadzonych przez nas herosów są odrębne, wedle uznania możemy skakać między nimi, co daje niemal efekt dwóch gier w jednej. Na koniec w spektakularny sposób drogi te łączą się, dając zakończenie, które na długo zostaje w pamięci.

Czekają na nas również inne atrakcje, m.in.: analiza zdjęcia (w stylu Espera z Blade Runner), strzelaniny, ucieczki, nieliniowe podejście do rozwiązywania zadań i nieco filozofii.

Same plusy zatem.

Podejście do zagadek, czy też problemów do rozwiązania, jest typowo postsam&maxowe. Idiotyczny neologizm, wiem, ale służy mi do wyjaśnienia zmiany kierunku myślenia w projektowaniu gier przygodowych, jaki nastąpił po wydaniu przez Telltale Games „Sam & Max: Sezon 1”. Czyli wywalamy manewrowanie przedmiotami w inwentarzu i bezsens próbowania wszystkiego na wszystkim, a stawiamy na logikę, prostotę, tak aby gracz nie zaciął się w grze na dłużej na jakiejś zagadce. Jeśli problem stanie się przeszkodą nie do obejścia, zawsze jest system podpowiedzi, który naprowadza na rozwiązanie.

Dzięki temu podejściu zagadki w Gemini Rue nie są tylko wyzwaniem dla gracza, są też, a może przede wszystkim, nierozrywalną częścią fabuły.

Wspomniałem już co prawda o strzelaniu, ale nie mogę się powstrzymać przed dodaniem trzech słów: Gears of War. Mechanika związana z tą mini-grą jest, jak dla mnie, ogromnym zaskoczeniem. Po zwiastunach myślałem, że będzie to denerwujący duperel, myliłem się jednakże. Gemini Rue ulepsza model Epic Games tak bardzo, że z tych momentów można by zrobić oddzielny tytuł. Sekwencje są fajne i proste w obsłudze, pomimo kwadryliona przycisków, których używa się podczas nich.



W sekcji audio/wideo, wspomnieć trzeba o tłach znakomitej jakości. Aż nie wierzyłem, że jedna osoba je tworzyła. W zasadzie, wszystko, co zobaczycie w grze, jest tworem jednego faceta. Z wyjątkiem portretów postaci, tutaj pomógł artysta pracujący dla Widget Eye Games

Choć największym wkładem Widget Eye Games w tworzenie Gemini Rue, było zatrudnienie aktorów głosowych. Ich praca jest niezła, choć parę niedociągnięć się znajdzie. Koleś podkładający głos pod jednego z czarnych charakterów za bardzo się starał być „zły”, przez co efekt jest kiepski. W kilku momentach ma się wrażenie jakby aktorzy nie znali kontekstu wypowiadanej linii, ale ogólnie, solidna robota.

Drobna dygresja, dlaczego aktor głosowy Delty Six wygłasza swoje kwestie tylko w trakcie rozmów z innymi NPCami, a nie wtedy, kiedy eksperymentujemy, działamy, sprawdzamy etc.? Gdyż Delta Six boi się tego, że ktoś usłyszy jego myśli. Taki zabieg artystyczny, mający podkreślić, jak bardzo zrepresjonowana jest to postać. Aż Rok 1984 się przypomina, co zawsze jest pozytywem. Ponadto, przykładem jest to na inteligentne oszczędzanie, które nic nie ujmuje grze. Jest kilka takich „smaczków” w Gemini Rue, wszystkie można odkryć dzięki komentarzowi deweloperskiemu.

Komentarz to doskonała wymówka, żeby zrobić sobie replay Gemini Rue. Kto grał w epizody Half- Life 2 bądź w Kroniki Riddicka, ten wie, jak to wygląda. Ogólnie rzecz biorąc, mnóstwo ciekawych informacji dotyczących świata gry, jak powstawał tytuł, jakie triki stosował twórca, jak testował, wyjaśnia mechanikę gry na konkretnych przykładach. Fascynująca sprawa. Do tego gdzieniegdzie można natrafić na wpadki aktorów podczas nagrań, które mogłyby być śmieszniejsze, mówiąc szczerze.

Muzyka i dźwięki stoją na dobrym poziomie, choć tego pierwszego, jak na mój gust, trochę za mało było. Ewentualnie, zbyt rzadko dobywała się z głośników. Prawdziwa szkoda, bo jest pierwszorzędna.

Gemini Rue da się przejść w dwa wieczory, jeśli jest się bezrobotnym studentem to nawet w jeden, lecz broń boże nie jest to zarzut. Długość jest w sam raz, nie dłuży się, nie jest za krótka, nie traci tempa. Jest jak dobry film.

Starzy wyjadacze tęskniący za dniami, gdy Sierra królowała, pewnie będą czuć się zawiedzeni Gemini Rue, ale reszcie, w szczególności osobom zaczynającym bądź wcześniej niemającymi kontaktu z przygodówkami, jak najbardziej polecam.

Do zakupu o tu.

Btw. gdy skończycie grę, przypomnijcie sobie o ostatniej rzeczy, jakiej musieliście dokonać. Potem zastanówcie się, jak ta akcja ma się do tematyki podjętej w Gemini Rue. Filozoficzna masturbacja bez odpowiedzi, jasne, ale jaka przyjemna.

Brak komentarzy: