09 sierpnia, 2008

Tako rzecze Animus.

Grimm spaceruje nocą po chłodnych, rozświetlonych neonami ulicach Warszawy. Łzy ciekną mu po policzkach. Kieruje kroki w stronę swego domu, po niezbyt udanej imprezie.
Dociera do drzwi, zakłada, że jego współlokatorzy już dawno śpią, więc rezygnuje z użycia dzwonka i wyjmuje klucze. Jak najdelikatniej jak tylko potrafi, wkłada jeden klucz po drugim do odpowiednich dziurek i przekręca, otwierając zamki. Wchodzi do środka, zamyka drzwi, zdejmuje buty i bezszelestnie przemyka przez przedpokój, trafiając do swego pokoju.
"SKURWYSYNU!" ktoś wrzasnął zza pleców Grimma, gdy ten zamykał drzwi swojej części mieszkania. Aż podskoczył ze strachu. Okazało się, że jego najbliższy towarzysz broni - Zbychu - czekał aż Grimm wróci ze wspomnianej imprezy, by usłyszeć jak jego koledze poszło.
"Tak szybko wróciłeś?" - zapytał ze zdziwiona miną Zbigniew.
"No." - rzucił od niechcenia Grimm.
Zaczął się bez słowa przebierać. Wyraźnie unikał spojrzenia w twarz swemu przyjacielowi.
Nie chciał rozmawiać o wieczorze, który uważał za kompletną poraszkę.
Jednak Zbychu naciskał.
"No, nie bądź taki. Powiedz co się stało, kurde."
To twarde stanowisko Zbycha zdruzgotało niechęć Grimma, z pewną nieśmiałością, ale jednak, zaczął opowiadać o swych żalach.
"Żadna kobieta nie chcę się ze mną związać." - wyznał Grimm.
"Próbowałem już chyba wszystkiego, od internetowych chatroomów, przez randki w ciemno, a na pijackich imprezach skończywszy." - spokojnym tonem, jednak z wyraźną nutą desperacji w głosie kontynuował.
"Po prostu nie ma kobiety, która byłaby zainteresowana chodzeniem ze mną." - w tym fragmencie głos mu już lekko zadrżał.
"Jestem zmęczony. Nie wiem co dalej robić." - skończył, spoglądając się na Zbigniewa, w oczekiwaniu jego reakcji.
Zbychu spojrzał na niego, pokiwał głową i ruszył do drzwi łączących pokój Grimma z przedpokojem. Chwycił klamkę, po czym odwrócił się do zmieszanego kumpla i krzyknął:
"Stałe związki są do dupy!"
"Bądź dziwką." - powiedział jeszcze, wychodząc z pokoju.
Animus poleca na dziś TV On the Radio - Wolf like me, a ja The Smiths - How Soon Is Now.
P.S. Wiem, trochę dziwnie dzisiaj, ale jakoś tak mnie naszło. I nie, to nie jest oparte na faktach z mojego życia. Jeno czysta fikcja literacka.

Brak komentarzy: