08 sierpnia, 2008

Numer 51.

Poprzedni post był moim 50, obecny jest 51, więc wytrzymałem w pisaniu bloga o jakieś 49 postów więcej niż początkowo zakładałem :)
Dziś krótko. W kinie byłem. Tytuł to Wall-E. Jest zajebisty. Jeden z najlepszych filmów animowanych w dziejach ludzkości. Idźta go obejrzeć.
Ponadto coś mi odpierdoliło i kupiłem se herbatkę odchudzającą. Specjalnie dla mężczyzny stworzona. Niezdatna do picia, chyba, że się posłodzi. Niewiele, tak jedną, może dwie zawartości cukierniczki.
Wrzucie wepchnąłem do gardła Wave of Mutilation (UK Surf, a więc ciut spokojniejsza i IMHO lepsza od wersji z Doolittle) autorstwa The Pixies, a Zbych wkopał jej w dupsko Flaming Lips - Are You A Hypnotist??

Brak komentarzy: