Piwo naprawdę pozwala nabrać dystansu do świata. Po takim wieczorze ze złocistym trunkiem, wszystko wydaje się wyciszone i powolniejsze. Człowiek czuje, że może poradzić sobie ze wszystkim. Trzymając litrowy kufel za rączkę, pijąc (bez soku) jego zawartość, można poczuć się jak prawdziwy mężczyzna. Lepiej mogłoby być tylko w przypadku posiadania Harleya. I brody do pasa.
W każdym innym aspekcie życia mamy równouprawnienie, wpychaną na siłę polityczną poprawność i kobiety z roszczeniowym podejściem.
Otaczające nas środowisko stało się tak bezpłciowe, sterylne, "profesjonalne", wręcz nierzeczywiste, że człowiek, aby poczuć się częścią społeczeństwa musi uciekać do zapyziałego baru. Zatem do tego doszło, że speluna w ciemnej uliczce, gdzie podają rozwodnione piwo w brudnych kuflach, stała się ostatnim bastionem ludzkości.
Tak, piwo. Trunek filozoficzny.
W każdym innym aspekcie życia mamy równouprawnienie, wpychaną na siłę polityczną poprawność i kobiety z roszczeniowym podejściem.
Otaczające nas środowisko stało się tak bezpłciowe, sterylne, "profesjonalne", wręcz nierzeczywiste, że człowiek, aby poczuć się częścią społeczeństwa musi uciekać do zapyziałego baru. Zatem do tego doszło, że speluna w ciemnej uliczce, gdzie podają rozwodnione piwo w brudnych kuflach, stała się ostatnim bastionem ludzkości.
Tak, piwo. Trunek filozoficzny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz