23 grudnia, 2009

Raport pogodowy.


Ostatnio pobłogosławiły nas niebiosa, dając radość w postaci śniegu i mrozów, które szybko oczyściły miasto z bezdomnych. Ofiary śmiertelne, odmrożenia, terror napadający każdego, kto ma zamiar wyjść z domu. Naprawdę piękna sprawa. Oczywiście ten raj nie mógł trwać długo i dziś jesteśmy świadkami, jak ulewa niweczy wszystkie osiągnięcia zimy. Teraz zamiast przyjemnego dźwięku chrupnięcia pod nogami związanym z chodzeniem po grubej warstwie białego puchu, mamy paniczne szukanie suchej powierzchni, żeby tylko ominąć sraczkowatą breję. Rozcieńczony deszczem śnieg wymieszany z błotem, brudem i zarazą rządzą ulicami, czając się na wszystkich beztroskich piechurów.
Zupełnie jakby wylać kubeł wody na gnijący tułów ubitego szczura. I potem polizać. Mniej więcej tym jest ta breja. Nie ma w niej nic ciekawego czy szlachetnego. Nie ma nawet wartości odżywczych zawartych w zdechłym gryzoniu.

A z ciekawszych rzeczy, aktualizuję wrzutę. Wszystkie kawałki, które były na nieistniejącym już odsiebie.com, postaram się odnaleźć i zamieścić. Już dwie serie za mną, 22 kawałki klasyczne i 15 nowszych. O ile komputer pozwoli (bo coś rano odmawiał włączenia się) to dziś będzie kolejna porcja.

Brak komentarzy: