19 czerwca, 2009

Odchamianie

Ostatni nagły rozwój mojego życia kulturalnego jest źródłem ciągłych zaskoczeń, zarówno dla mnie, jak i dla postronnych obserwatorów.

Zazwyczaj po powrocie z pracy włączam muzyczkę, ewentualnie jakiś film bądź serial i ,przez czas określony przez szybkość zmęczenia moich nóg, zapieprzam na rowerze stacjonarnym, marki Tesco.
Czasem jeszcze odpalę Acrobat Readera, żeby przejrzeć jakiś ebook lub po prostu siądę w kącie z książką w formie fizycznej w ręku.
Na tym mój kontakt z kulturą się zazwyczaj kończy. Przez ostatni tydzień natomiast codziennie byłem wystawiony na jej oddziaływanie, zarówno w wersji wysokiej, jak i tej nieco niższej.

W poniedziałek odbyłem służbową wizytę do Muzeum Polskiej Policji, we wtorek zainspirowałem swoją bandę, żeby iść na "Star Trek" (całkiem ok), środa to intensywne pochłanianie kolejnych rozdziałów "Y - The Last Man"", a czwartek podarował mi 3,5 godziny w operze.

Tak, w operze. Pierwszy raz w życiu widziałem taki spektakl na żywo, pierwszy raz w życiu byłem w środku Teatru Wielkiego, pierwszy raz w życiu korzystałem z kibla, który ma ozłocone klamki w kabinach.
Ponieważ nie płaciłem za ową wyprawę, to nie mogłem nie być zadowolony.

"Madame Butterfly" widziałem, na którego podstawie później stworzyli musical "Miss Saigon". O czym opowiada pisać nie będę, podejrzewam, że zainteresowani sprawdzą na Wikipedii o co kaman ;)
Sama historia wciągająca nie była, ale raczej nie po to na opery się chodzi. Głosy, śpiewanie, umiejętności wokalne etc., to jest serce opery, z tego co zdążyłem zauważyć. Jeśli mam rację, to jestem pod wrażeniem. Jak wspomniałem, fabuła nie zachwycała, "dialogi" ciągnęły się w nieskończoność, ale sam akt śpiewania tenorów i pań tenorek (sp?) był naprawdę imponujący.

Rzeczą, którą absolutnie znieść nie mogłem natomiast to obecność wiekowych bab i dziadów. Osobiście do nich nic nie miałem, chodzi mi o to, że te stare skurwysyny nie potrafią trzymać gardeł pod kontrolą przez godzinę (po godzinie jest 10 minut przerwy) i cały czas kaszlą.
Żeby lepiej to zobrazować, wyobraźcie sobie wyprawę do kina na film, który cholernie chcecie zobaczyć. Przed wami grupa lolit, w towarzystwie bandy dresów, zamiast siedzieć na dupie i oglądać to gadają, plotkują, żrą popkorn i dyskutują głośno o swoich planach na wieczór, który można podsumować w dwóch słowach: najebiemy się.
Dziadki w operze to ich odpowiednik. Cały czas kaszlą, czyszczą gardło, wzdychają albo jęczą. Się dziwie, że nikt nie postanowił zrobić krótkiej przerwy w przedstawieniu, żeby zaśpiewać głębokim basem: "ryj w kubeł albo wypierdaaaalaaaać."

Ale to jedyny mankament, w zasadzie. Podsumowując, jeśli się ma koło 40 zł do wydania i około 3-4 godzin czasu wolnego, to polecam wycieczkę w te rejony, choćby żeby się przekonać na własnej skórze jak to wszystko wygląda :)

Z innych wieści: "Y - The Last Man" jest jednak znakomite. Przynajmniej środek opowieści. Rozkręca się dosyć powoli i niezbyt interesująco, ale mniej więcej od zeszytu numer 15 aż do samego końca jest świetny.Zakończenie mi nie pasowało, ale głównie ze względu na to, że naprawdę czułem więź z bohaterami. Ostatnia część obdziera czytelnika z możliwości doświadczenia "końca" postaci, z którymi się odbywa tak cholernie długą podróż, a zamiast tego daje skok w przyszłość i garść niesatysfakcjonujących retrospekcji.
Ale ogólnie, naprawdę dobry komiks. Jedna z lepszych serii jakie się pojawiły w ostatnich latach. Ba! Można by rzec nawet, że w zalewie masowego, x-meńskiego, spiderowego i supermeńskiego szamba, "Y- The Last Man" lśni jak diament w słońcu.

W różnych sekwencjach nut mamy dziś:

Art Brut - "DC Comics & Chocolate Milkshake". Zbigniew, jako typowy loser życiowy, tkwiący po uszy we wspomnianym komiksowym szambie, nie potrafi już normalnie funkcjonować bez tego utworu :)

Stoned Circus - "Gotta Find A Way". Zapomniane nuty prysznicowe, innymi słowy :)

EDIT: W związku z cholernie dużymi problemami z wrzutą ostatnimi czasy, postanowiłem przetestować serwis "OdSiebie.com".
http://odsiebie.com/profil/coldbeer.html

Brak komentarzy: