Pewne wątpliwości niedawno zasiał we mnie znajomy, mówiąc "Może nie powinieneś pisać bloga?" a następnie dodał, po tym jak znacząco na niego spojrzałem, "To może chociaż powinieneś zwracać większą uwagę na to co piszesz, bo co się stanie, jeśli twój obecny/przyszły pracodawca na niego natrafi?"
Zastanowiłem się nad tym. A potem doszedłem do wniosku, że nieskończona ilość możliwości nas otaczających jest wystarczająca, by umysł nasz pierdolnął. Sama ilość mocnych wrażeń, jakie właśnie w tej chwili mógłbym przeżywać zapiera dech w piersiach.
Oto jesteśmy w tym szarym, zafajdanym kraju, zamknięci w naszych codziennych cyklach, widząc przed sobą tylko garść dróg i wyborów. Każdego dnia obserwujemy to samo, reagując tak samo i myśląc tak samo, z lekkimi tylko różnicami, wpasowywując się do norm społeczeństwa.
Mamy błędne przekonanie, że jak tylko ten dzień się skończy, jak tylko dotrzemy do zachodu słońca to od jutra zabierzemy się za realizację swoich snów i marzeń.
Nie, żebym chciał się wyróżnić i powiedzieć "słuchajta! mam odpowiedź na wszelkie borykające was problemy!", bo ja również za cholerę nie potrafię dostatecznie się "obudzić", by zacząć widzieć co każda chwila może przynieść, jednakże wiem jedno:
Rozwiązaniem nie jest rezygnacja z każdego pomysłu i każdego impulsu kreatywności, jaki przyjdzie mi do głowy. Rozwiązanie nie wiążę się z dostrajaniem sposobu w jaki funkcjonuje, żeby spełniać czyjeś oczekiwania. W końcu, rozwiązanie nie polega na ciągłym powstrzymywaniu się i hamowaniu, w obawie przed spierdoleniem czegoś.
Moje następne słowa są niezwykle ważne, więc postaram się przekazać ich sens jak najbardziej klarownie jak tylko potrafię.
Pierdol to kurwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz