11 czerwca, 2009

GET TO DA CHOPPA!

Przydarzył się mej kreatywnej myśli moment impotencji. Kompletnie, całkowicie i absolutnie nie mam pomysłu na nic. Zrzucam to na barki wszechobecnej konspiracji przeciwko mnie.
 
Otóż, sprawy mają się dobrze. Zbyt dobrze. Na chwilę obecną jestem w miarę zadowolony ze wszystkiego co mnie otacza. Po obejrzeniu Terminatora nowego robię sobie maraton z Arnoldem (w tym filmie bardzo doskwierał mi brak słów wypowiadanych z silnym, austriackim akcentem), więc masę głupich, lecz optymistycznych rzeczy widzę.
Zamiast zagłębiać się w ciemną, mroczną i paranoiczną wizję przyszłości w "Robocie" to odstawiłem go. Przynajmniej na chwilę. Skupiłem się za to na kolorowej, przesyconej odniesieniami do różnych tworów popkultury wizji świata w "Y".
Ponadto, alkohol spożywany w towarzystwie smakuje lepiej niż pity do lustra :) 

No i wszędzie wokół mnie jest ciasto. Jak tu być cierpiącym artystą, gdy co chwila można zjeść coś słodkiego za darmo? Stąd właśnie moja teoria spiskowa. Ewidentnie ktoś chce się pozbyć niewygodnego ciernia w swym boku, w mojej postaci, ciągle mnie uszczęśliwiając i nie dając powodów do narzekań.

Muzycznie:
Zbigniew przedstawia dziś piosenkę formacji Brakes o nazwie "Worry About It Later", bo już w tę sobotę podchodzę do zdobycia certyfikatu ze znajomości angielskiego, ale jakoś mi się nie spieszy z nauką ;)

W klasyce, coś co pewnie każdy zna, ale nikt nie wie jak się zwie: The Moody Blues - "Nights In White Satin".

Brak komentarzy: