22 października, 2009

You are a magician, sir? I am sorry to hear it. It is a profession I have a particular dislike to.


Uznałem, że czas najwyższy napisać słów kilka na temat książki o nazwie "Jonathan Strange & Mr. Norrell", w którą to się zaczytywałem przez ostatnie miesiące. W Polsce została wydana "po zbójecku", w trzech częściach zamiast w jednym tomie, jak w oryginale oraz bez czarno-białych ilustracji, które zdobią wydanie angielskie.
Chamstwo, jak nic.

Susanna Clarke

Autorka - Susanna Clarke - pracowała nad tą powieścią lat 10, zagłębiając się w szczegóły wiktoriańskiej Anglii, ażeby potem nam tą wiedzę przekazać w sposób lekki, łatwy i przyjemny. Wstawała co dzień o 5 rano, pisała przez 3 godziny i szła do normalnej pracy. Jak widać, kobiecina mocno się namęczyła przy swoim debiucie. Autorka nie spieszyła się, książka również tego nie robi. "Jonathana Strange'a & pan Norella" cechuje pewna ślamazarność, przez co podchodzić do niej trzeba jak do pysznego, acz wielce kalorycznego dania. Oznacza to, że nie można jej przekartkować, rzucić w kąt i zapomnieć. Należy smakować każdy kęs i nie jeść łapczywie, bo można się zapchać. Książka jest wypełniona po brzegi cynizmem i sarkazmem, aczkolwiek jest on na tyle subtelny, że pędząc przez nią po prostu nie zauważa się tego.

Na pytanie czy mag może zabić za pomocą magii, Strange odpowiada: „Mag zapewne może, lecz dżentelmen z pewnością nie powinien”.

Co do samej treści, jest ona prawdziwie odświeżająca. Oto Anglia z początku wieku XIX, czasy Dżentelmenów, Dam i Szalonego Króla Jerzego, z wojną z Napoleonem w tle. Pośrodku tego całego harmidru złożonego z obyczajowości ówczesnego społeczeństwa i napięć związanych z konfliktem, dwójka głównych bohaterów - Strange i Norrell - ostatni aktywni magowie na świecie, próbują doprowadzić do nowego rozkwitu sztuki magicznej, która jest martwa od stuleci.

Charaktery postaci, wokół których obraca się fabuła są drastycznie różne. Z jednej strony mamy konserwatywnego, bojaźliwy starucha, pragnącego uznania i władzy, czyli Norrella, z drugiej - młodego, otwartego na świat, liberała - Strange'a.
Ich relacje, rozmowy, niesnaski i ostatecznie konflikt są zdecydowanie najciekawszym elementem książki. Oprócz nich mamy multum bohaterów pobocznych, równie interesujących co para główna. Co ciekawe, nikt nie prezentuje tutaj sił zła, nie ma też żadnego wybrańca, który świat ma ocalić. Postacie są bardzo ludzkie, każda ma wady i zalety.

Fascynująca jest również sama struktura "Jonathana Strange'a i pana Norrella". Na początku mamy tylko małą grupkę entuzjastów, którzy są teoretykami magii i jedynie o niej gadają, z czasem magia powoli, jak lokomotywa rozpędza się, jest jej coraz więcej, aż w końcu wylewa się ze stron całymi litrami, gdy przenoszone są miasta i rzeki, a portale do Krain Faerie stają otworem. Przy czym żadnych epickich zagrywek, czy opisów tu nie uświadczymy. Nawet podczas batalii pod Waterloo lub ostatecznej walce z antagonistą atmosfera jest bardzo..."angielska", stonowana. Fani napierdalających się armii nie znajdą tu niczego dla siebie.

Wnioski końcowe

Trzy części składające się na "Jonathan Strange & Mr.Norrell" to w sumie ponad 800 stron, przepełnionych znakomitą mieszanką fantastyki, książki historycznej i angielskiego humoru. W pełni zgadzam się ze słowami Neila Gaimana, że lepszej książki rozgrywającej się w XIX-wiecznej Anglii po prostu nie napisano (jeśli uwzględnimy komiksy to "Liga Niezwykłych Dżentelmenów" Moore'a i O'Neilla mogłaby konkurować).

Jak najbardziej godna polecenia rzecz.

Acha, to był post numer 200. Wiem, ja też jestem zawiedziony.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

гоpli, przekłada się znajomy informatyk w kałuży z wodą, informatyk
(firmix.net)

końskim moczem i dodatkowo czymś jeszcze. Obsługa omijający pełną przygodę, zaјęci swoimi

idеami, nie poświęcający notek żołnieгzoաi pochylonemu na skuloną dziewczʏnką

ani skarcnemu chmyzowi ƶe złamanym zaρewne nosеm.
Zwyczajna myśl, jakiś człοwiek jakiemuś cƶłowiekowi

farby upuścił. Zdaje się owo chocіażby porządnie.



- Uρrzednio ѕprawnie - рowtórzył poniekąd bezraԁnie mundurowy, ni.