Ostatnio strach wespół ze stresem rządzą moją szarą egzystencją. Głównie dotyczy to pierwszego zjazdu na studiach, który będę mieć jutro. Mam ciągłe obawy czy tym razem dobrze wybrałem kierunek, czy też znowu rzucę po semestrze twierdząc, że to nie dla mnie.
Zresztą, co za absolutny kretynizm panuje na tym świecie, żeby od człowieka młodego i niedoświadczonego, od zwykłego idioty, któremu tylko przyjemności w głowie, kompletnie nie zastanawiającego się nad przyszłością, wymagać, żeby z marszu podjął decyzje co chce robić w życiu.
Do tego problemy z inspiracją mnie katują (patrzcie niżej). Chęci jak najbardziej są obecne, po prostu, gdy siadam przed Wordem to mój umysł staje się równie pusty, co biała karta dokumentu, na którą patrzę.
Trzeba się będzie zmobilizować wewnętrznie, a jak się nie uda to spróbować sposobu Witkacego, czyli porządnie się narąbać.
Zresztą, co za absolutny kretynizm panuje na tym świecie, żeby od człowieka młodego i niedoświadczonego, od zwykłego idioty, któremu tylko przyjemności w głowie, kompletnie nie zastanawiającego się nad przyszłością, wymagać, żeby z marszu podjął decyzje co chce robić w życiu.
Do tego problemy z inspiracją mnie katują (patrzcie niżej). Chęci jak najbardziej są obecne, po prostu, gdy siadam przed Wordem to mój umysł staje się równie pusty, co biała karta dokumentu, na którą patrzę.
Trzeba się będzie zmobilizować wewnętrznie, a jak się nie uda to spróbować sposobu Witkacego, czyli porządnie się narąbać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz