Po 12 godzinach szkoły jestem. Padam na twarz. A jutro powtórka z rozgrywki.
Shiiiiit.
Słowem tylko wspomnę o tym, iż pomimo mego skrajnego zmęczenia i mocnego bólu tyłu pleców, nie tylko zadka, to jednak nie żałuję, że się tam pojawiłem. Interesujących rzeczy się nasłuchałem. Aż mądrzejszy się czuję. Wnętrze SGH natomiast...no, tytuł wpisu mówi wszystko w tej kwestii ;)
Update'ty wszszszęęęęęęędzdzdzieeeee!
W muzyce polecanej przez Zbycha jest kawałek Muse - Blackout. Chyba jedyna rzecz z całej dyskografii Muse, która naprawdę mnie się podoba. Co do Zbycha to nie wiem, nie chwalił się.
Prysznicowy staroć na dziś to Frank Sinatra - Please Be Kind. Tak, wiem, to legenda zarówno muzyczna, jak i aktorska, więc wypadałoby coś rzec ciekawego o nim. Lecz! Jestem wykończony i nie chcę mi się.
A w soundtrackach prawdziwa perła, nuta tak świetna, że aż spowodowała, że to film stał się jej tłem, a nie na odwrót, jak to zwykle bywa. Jerry Goldsmith'a magnum opus - Ave Satani z The Omen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz