03 lutego, 2009

Nadzieja to kolejny etap, z którego się wyrasta.

Ciężki dzień w pracy. Nie dość, że za biurkiem siedziałem duperele załatwiając przez 8 godzin, to potem musiałem jechać na lotnisko, by delegację Estończyków odebrać. A, że była to moja pierwsza wycieczka na Okęcie to miałem trochę stresów (wiem, jestem cholernie mało przez życie doświadczony). I potem do hotelu ich zawieźć. Potem na kolację. I jakoś tak o wpół do 20:00 dopiero wolny byłem. Niefajnie.

Co więcej, od jutra mają mi sieć odłączyć, bo z TP umowę zrywamy w domu rodzinnym. Może i ze 2-3 tygodnie mnie nie być z powrotem, więc dłuższa przerwa od internetu mi się szykuje. Najlepsze jest to, że zostajemy w TP. Skąd zatem przerwa? Bo te dupki znane są ze swojej polityki frustrowania i niszczenia klienta. To jest takie chamstwo, że życie ze mnie uchodzi na samą myśl.

Czym się jeszcze mogę pochwalić? W przerwach między obowiązkami udało mi się przeczytać jedyną książkę, jaką stworzył J.D. Salinger, czyli "Buszującego w zbożu". Otoczona kultem ze względu na to, że pojebani mordercy (np. Lennona, albo R.Kennedy'ego) byli od niej uzależnieni. I dlatego, bo autor od lat nie wychodzi z domu i jest pustelnikiem. Taki film jest z S.Connerym "Szukając siebie" bodaj. "Finding Forrester" w oryginale. Postać grana przez najlepszego Bonda jest właśnie inspirowana Salingerem. Zdradzę, że w przeciwieństwie do filmu, Salinger nie zmienił się. Żaden czarnuch go nie wyciągnął na powierzchnie. Nadal, pomimo osiągnięcia wieku sędziwego (90 lat już mu w tym roku stuknie), jest nastawiony do świata negatywnie i nie zgadza się na ekranizacje "Buszującego w zbożu". 
A książka całkiem fajna. Efektywna w szokowaniu i do namawiania do buntu. Wcale się nie dziwię, że przez lata była cenzurowana. Polecam.

A teraz Mrożek.

Muzyka. Mój korpus wyssany z energii poleca...a co mi tam, daję Madonnę z "Holiday". I chuj. Krzyżujcie jak chcecie :P

A Zbych daje Titus Andronicusa utwór o nazwie Arms Against Atrophy.

No i cacy.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Panie, tej madonny to bym sie po tobie nie spodziewał... :] Chyba coś ci szkodzi, może to praca?:P

Anonimowy pisze...

Chuja tam. Po prostu się nie znasz :] i poza tym, taki był zamysł :D