Na wstępie rzec chciałem, że SingStar na trzeźwo jest kupą gówna, ale po kilku głębszych staje się niezastąpionym narzędziem rozrywki i źródłem wielu radości na każdej imprezie ;)
Tak więc wódka się lała; wycie, w tym moje, do SingStara wypełniło ściany; znajomy obsesyjnie chciał puścić niejakie "mikstejpy", jakby od tego zależało nastanie poranka; czyli cacy w sumie.
A teraz kolejne podsumowania, książki tym razem.
Statystycznie rzecz biorąc, typowy przedstawiciel kraju naszego czyta jedną książkę na rok. Innymi słowy, jestem wyjątkowy ;)
Ostatnimi czasy zakończyłem swoja przygodę z:
Sławomir Mrożek. "Słoń i inne opowiadania" - Ogólnie to fajne. Niektóre opowiadania, jak tytułowy "Słoń" na przykład, są znakomite, zdarza się kilka kiepskich, jednakże wszystkie dzielą jedną cechę (poza autorem), otóż twardo siedzą w PRL-owskiej rzeczywistości. Czasem to męczy niezmiernie, ale czasem bawi. Więc tak, polecam, chyba, że ma się wstręt do minionej epoki.
J. G Ballard. "Wieżowiec" - Historia mieszkańców czterdziestopiętrowego budynku, ultranowoczesnego, którzy zaczynają walczyć między sobą o panowanie nad wieżowcem. Chaos, anarchia, gwałty, kanibalizm, regres społeczeństwa, brak dbania o higienę, nie wynoszenie śmieci z domu i inne koszmarne wydarzenia mają miejsce w tejże książce. Naprawdę niezła. Ballard może trochę zbyt minimalistyczne podejście ma do pisania, jego styl opiera się na ogólnikach, przez co raczej trudno wkręcić się przez kilka pierwszych stron w mroczną i ciężką atmosferę jaka panuje w budynku. Później się rozkręca na dobre i aż do samego końca czyta się znakomicie.
Philip Kindred Dick. "Trzy stygmaty Palmera Eldritcha" - "Palmer Eldritch, tajemniczy przemysłowiec, który kilka lat wcześniej wyleciał na Proximę Centauri, wraca ze swojej wyprawy, przywożąc z otchłani kosmosu narkotyk, Chew-Z który - wg samego Eldritcha - jest w stanie zapewnić zażywającemu go życie wieczne. „Bóg obiecuje życie wieczne. My je dajemy” – głosi jego hasło reklamowe. Leo Bulero, dzięki sprzedawaniu Can-D będący dotychczas monopolistą na rynku używek, obawia się że jego dominacja może zostać zachwiana przez nowy produkt. Do rozwiązania zagadki wyznacza swojego zaufanego współpracownika, Barneya Mayersona, który w dalszej części książki musi się zmierzyć nie tylko z konkurencyjną korporacją, ale też z własnymi słabościami i problemami przeszłości." - cytując Wikipedię.
Mistrzostwo. Uzależnienie, telepaci, fałsz rzeczywistości, narkotyczne wizje mieszające się z rozważaniem nad Bogiem. Wszystko co to tygrysy lubią najbardziej.
Kurde no, wiem, że się powtarzam, ale jeśli mowa o dobrym, wciągającym i niezwykłym science-fiction to Dick is your man.
Warren Ellis i Darick Robertson. "Transmetropolitan" - To komiks akurat. W końcu miałem czas, żeby przez wszystkie numery przejść jednym tchem. Zajebiste. Jeden z najlepszych tytułów w dziejach. Spider Jerusalem stał się, obok Cassidy'ego z "Preacher" i Rorschacha z "Watchmen" moją ulubiona postacią komiksową. Kupujcie/Ściągajcie w ciemno. Jak wam się nie spodoba, to oficjalnie możecie nazywać mnie dupkiem i totalnym bezguściem.
A o co w nim kaman? Dziennikarz, to właśnie Jerusalem, tworzy cholernie popularne felietony, w których zagłębia się w zgniliznę, która panuje w mieście, w którym funkcjonuje, nie stroniąc od przekleństw i zawsze pisząc prawdę. Celem inspiracji, oczywiście, bierze dragi, pije hektolitry kawy i czasem napada na ludzi ze swoim wywołującym srakę pistoletem. Całość dzieje się w świecie cyberpunkowym. Sama postać Spidera jest ewidentnie wzorowana na Hunterze S. Thompsonie - autora Las Vegas Parano między innymi.
Muzyczka, którą najlepiej od razu zaliczyć czytając posta, jest taka:
Portishead - Glory Box
Yeah Yeah Yeahs - Maps, Zbychu coś podpowiada, że to wielce kreatywna nazwa dla zespołu. A jutro pewno gry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz