27 października, 2011

Samuraje i bandyci.



Skończyłem GTA 4. Dopiero teraz, bo gdy wyszła te trzy lata temu, byłem wypalony po San Andreas. Postrzegałem czwórkę jako więcej tego samego, tyle że z lepszą grafiką. Recenzje czytałem, były pełne superlatyw, oceny 90% i wzwyż, zresztą do dziś ten symulator serbskiego imigranta zajmuje wysokie miejsce w metacriticu, ale ochoty na granie nie miałem.

W momencie, kiedy Rockstar ogłosił, że lada moment w GTA 5 będzie można pograć, postanowiłem uzupełnić braki w kradzieży samochodów. Poniżej kawałki z rozmów ze Skype'a, nieco przeredagowane, żebym wydawał się bardziej inteligentny, oddające moją opinię o grze.

A pod koniec urywka z recenzji Sengoku dla gejma i link!

[00:50:30] strasznie chujowa, ale jakoś nie mogę przestać w nią grać
[00:50:46] i to jeżdżenie po mieście jest wkurwiające
[00:50:56] i fabuła jest taka se
[00:51:03] i postacie są do dupy
[00:51:09] i zadania są nieciekawe
[00:51:15] jeździsz od miejsca do miejsca i zabijasz dla kasy
[00:51:19] no kurwa, to samo co Mafia 2
[00:51:36] imho zdecydowanie gorsze od Saints Row 2
[00:52:27] i ten aspekt społecznościowy, no kurwa, co za żałośnie samotni ludzie z tych kryminalistów
[00:52:49] co 5 minut mam telefon od jakiegoś ciula, którego nawet nie lubię
[00:52:58] mówię, że nie mam czasu, a on przestaje mnie lubić
[00:53:31] i żeby odzyskać jego specjalną umiejętność, jak bronie po promocyjnych cenach, muszę się starać dwukrotnie bardziej o jego przyjaźń
[00:53:32] jezus
[00:53:43] gorsze od prawdziwego życia

I jeszcze:

[01:01:28] ale nie wiem dlaczego nawet gram w to gta 4. jak mówiłem, strasznie do dupy, nawet w porównaniu z San Andreas, czy Mafią 2. Mafia 2 była bardziej kolorowa i samochody lepiej się prowadziło
[01:02:10] chyba ta fantazja życia w wielkim mieście, zabijania ludzi i kradnięcia samochodów tak do mnie przemawia

Tyle negatywnych emocji, a jednak ją skończyłem. Chciałem zobaczyć filmik końcowy. Żyłem nadzieją, że ostatnia misja zespoi całość i pokaże, jak wszystkie spotkane postacie i misje, które trzeba było zaliczyć, wiążą się ze sobą. Ale nie. Końcówka to najgorsza część gry. Gigantyczne rozczarowanie, pomimo tego, że występuje w dwóch wariantach.

Odradzałbym GTA 4, lepiej poczekać na kolejna część lub zagrać w Saint's Row 2. Albo nawet w Mafię 2. Jedyny plus spędzenia czasu z czwórką - przypomniałem sobie o istnieniu bilarda i kręgli. Pierwsze plany zaliczenia owych atrakcji już poczynione.

Ilość pracy, jaka została włożona w Liberty City też jest imponująca. Jest tyle do zrobienia w tym mieście, tyle mini-gierek, miejsc do odwiedzenia i rzeczy do kupienia, że aż szkoda tej metropolii na tą marną linie fabularną. Z tego co słyszę, epizody są lepsze.

I przy okazji na gejm.net/miodny.pl pojawił się mój tekst o Sengoku. Piszę w nich takie rzeczy, jak:
Nigdy nie przyglądałem się mapie Kraju Kwitnącej Wiśni z tak bliskiej odległości. Nazwy, kultura czy zwyczaje japońskie były mi obce, przez co rozpoczynając grę czułem się zagubiony. Zanim na dobre wkręciłem się w Sengoku, musiałem dwukrotnie przegrać, wypróbować wszystkie "bajery" i poczytać o tym okresie w książkach.

Brak komentarzy: