Marudzenie to prawdopodobnie jedna z niewielu kosmopolitycznych rzeczy, która spełnia "demokratyczne" standardy, jakich współczesna cywilizacja oczekuje od każdej dziedziny życia. Łączy ponad podziałami, niezależnie od miejsca zamieszkania, wyznania, koloru skóry i płci; każdy może marudzić i każdy z tego przywileju korzysta. Co więcej, narzekanie stanowi siłę napędową do zmian, inspirując polityków do działania w strefach, które rzeczywiście są cierniem w boku społeczeństwa.
Innymi słowy, to ludzka rzecz narzekać. Jednak zastanawiam się, czy kiedykolwiek będziemy w pełni usatysfakcjonowani? Pewnie nie. Zawsze towarzyszyć nam będzie pęd do osiągnięcia stanu doskonałego, którego definicja jest niejasna i ulega ciągłym zmianom. Podejrzewam, że wydychając ostatki powietrza z płuc, gdy całe życie przebiega przed oczami, wtedy również dozna się olśnienia, że tak naprawdę z tym życiem nic produktywnego się nie zrobiło. Przydałaby się powtórka.
Ale niestety, kolejnej szansy nie będzie. Została jedynie partyjka pokera z Szatanem o swoje dziewictwo analne, z ludzkimi wydalinami w roli przekąsek, a potem koniec drogi.
1 komentarz:
gdy człowiek sobie ponarzeka, to wie że żyje!
Prześlij komentarz