Nienawidzę swojego promotora. Najpierw człowieka pogania i kontroluje, chcąc jak najszybciej zobaczyć poprawki, a potem, gdy dostaje wydrukowaną pracę, mówi, że przeczyta ją i sprawdzi na wakacjach, na które właśnie się wybiera. Przez miesiąc będzie zwiedzać Madryt, w przerwach zerkając na studenckie wypociny, a następnie wszystkich zaprosi na swój dyżur pod koniec września. Zamiast bronić się w następnych kilku dniach, jak planowałem, studia skończę w październiku. Mam nadzieję.
A co do wakacji...
Dzień 2.