Wczoraj po raz pierwszy poszedłem na koncert dla kapel supportujących. Muchy i Kim Nowak to dwie świeże i cholernie ekscytujące zespoły polskie, które bez obaw mogę polecić. Jeśli chodzi o T. Love, uznałem, że pewnie nic nowego nie pokażą, pozwoliłem zatem, aby nogi wyniosły moje cztery litery poza lokal.
Zimno, ciemno, śnieg wszędzie, a ja po kilku piwach. W takich chwilach przychodzą najlepsze pomysły. Tym razem nie było inaczej. „Hej, może się przejść po Polach Mokotowskich! W tym białym puchu przecież wyglądają tak fantastycznie!”. Przeszedłem 5 metrów, z przerażeniem odkryłem, że się zgubiłem, po czym pognałem do Stodoły i grzecznie udałem się do metra.
Ciekawa rzecz się stała, gdy wróciłem do domu. Przysiadłem do internetu, przypadkiem wpadłem na blog finansowy, na którym prowadzący uznał, że musi podzielić się ze światem opinią o książce niedawno przeczytanej. Książkę, za którą się zresztą zabrałem. Stamtąd podążyłem na listę najlepszych wydawnictw ostatnich kilku lat, według kogoś tam, co spowodowało, że zacząłem przeszukiwać Allegro, żeby zdobyć książki z listy. Tak, nawet „Pokutę” Iana McEwana, na której podstawie powstał ckliwy melodramat z Keirą Knightley w roli głównej. Wszystko przy akompaniamencie Ghosts I-IV Nine Inch Nails.
Gdzie te czasy, kiedy po spożyciu rozbierałem się albo świeciłem tyłkiem na balkonach?