Oglądałem porno pewnego pięknego dnia. Czekajcie, ta opowieść nie zmierza tam, gdzie myślicie! Otóż patrząc na różne ciekawe, ekwilibrystyczne pozycje, doszedłem do wniosku, że gdybym utknął w jakiś magiczny sposób w takim przekazie na stałe, to byłbym całkiem szczęśliwy.
15 czerwca, 2010
13 czerwca, 2010
Najważniejszy element sekwencji DNA.
Istnieje pewien zwrot, używany przez wszystkim przedstawicieli polskiego społeczeństwa, niezależnie od poziomu wykształcenia, zawodu, wieku czy ukulturalnienia tego, kto go wymawia. Pewna mądrość ludowa przekazywana z pokolenia na pokolenie. Zapisana na wieki w naszych genach. Zwrot, który pomaga nam wszystkim w czasach ciężkich, podczas egzaminów, w czasie pracy. Gdy stajemy przed niewykonalnym zadaniem, gdy los ciężko nas doświadcza lub gdy sam Bóg wskazuje na nas swym palcem, mówiąc: "teraz będziesz wiedział, co czuł Hiob", dosłownie w każdym momencie naszego życia możemy polegać na tych kilku magicznych słowach:
"Kurwa, ja pierdolę."
Tak, tak. Niedawny przykład tragedii narodowej bezsprzecznie to udowodnił. Z pewnością sami używacie tego zwrotu po kilkanaście razy na dobę.
07 czerwca, 2010
Why so serious?
Czasem rad jestem, iż jestem beznadziejnym marzycielem. Wiecie, typowym średniakiem, którego czasem ponosi wyobraźnia, przez co z łatwością poddaje się obsesji, jaką niekiedy przynoszą kompletnie popieprzone/dziecinne pomysły. Fakt, nie jest to może wymarzona postawa do zrobienia kariery. Powiem więcej, przez pewien czas biłem się z moją naturą, chciałem zdyscyplinować swój umysł, ażeby był bardziej skupiony na ciułaniu, osiągnięciu sukcesu finansowego, awansie zawodowym czy zaspokajaniu kolejnych szczebli w Piramidzie Masłowa. Takie kierowanie to wjazd na ślepe tory, oczywiście. Trzeba pozostać szczerym z głosami w swojej głowie, zaakceptować się tym, kim się jest w danej chwili. Może kiedyś się zmienię, ale teraz zamiast poważnie zastanawiać się nad zwojowaniem świata biurowego bardziej ciągnie mnie do dyskusji o dekonstrukcji mitu superbohatera na przykładzie "Watchmen" Moore'a/Gibbonsa oraz "Powrotu Mrocznego Rycerza" Millera. Albo rozmowa o tym, jak wyglądałaby nasza rzeczywistość, gdyby zerżnęła ze świata Planescape koncept, że wiara naprawdę czyni cuda. Byłoby bardziej wyjebanie, to z pewnością. Pomyślcie tylko o tym.
Na przykład epickie starcie między Ganeszą, a Cthulhu. \m/
Nie mówiąc o tym, że warto być niepoważnym, póki można.
I tak, owszem, wpis spowodowany atakiem w pracy przez koleżankę (równolatka, dzisiejsza typowa kobieta sukcesu, niczym prosto wyjęta z komedii romantycznych TVNu) zjechała mnie za to, że mam już prawie lat dwadzieścia pięć, a ciągle gry komputerowe, muzyka i buńczuczne nastroje z książek Palahniuka zaprzątają moje myśli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)