Skończyłem GTA 4. Dopiero teraz, bo gdy wyszła te trzy lata temu, byłem wypalony po San Andreas. Postrzegałem czwórkę jako więcej tego samego, tyle że z lepszą grafiką. Recenzje czytałem, były pełne superlatyw, oceny 90% i wzwyż, zresztą do dziś ten symulator serbskiego imigranta zajmuje wysokie miejsce w metacriticu, ale ochoty na granie nie miałem.
W momencie, kiedy Rockstar ogłosił, że lada moment w GTA 5 będzie można pograć, postanowiłem uzupełnić braki w kradzieży samochodów. Poniżej kawałki z rozmów ze Skype'a, nieco przeredagowane, żebym wydawał się bardziej inteligentny, oddające moją opinię o grze.
A pod koniec urywka z recenzji Sengoku dla gejma i link!